Dosłownie i w przenośni. W ramach nauki szycia dałam swojej córce kawałek lnu, bawełnianego sznurka i koronki, pomogłam narysować prostą linię, a później drżałam żeby nie przejechała sobie igłą po palcach. Kiedy włączała maszynę trzymając stopę na rozruszniku, maszyna jak szalona ruszała z kopyta, a we mnie się gotowało. Jakimś cudem obyło się bez ofiar. Przygotowując siebie i młodą do szycia skorzystałam z pomocnej instrukcji Zashevki.
Moja rola w szyciu woreczka polegała na nieprzeszkadzaniu (taaaak... to było najtrudniejsze) i pilnowaniu wolnego tempa pracy. Zrobiłam też dziurki przy pomocy sprzętu kaletniczego z lidla, bo to wymagało użycia siły. Za to wszystkie sznurki, supełki, równe przypinanie i zszywanie to robota małej. Procesu szycia jednak nie uwieczniłam bo patrzenie w aparat i na to co pod stopką jednocześnie przyprawiało mnie o palpitacje serca.
Bardzo mi miło, że tutorial okazał się "pomocny" :) Śliczny woreczek - zdolną masz córkę, będzie super-krawcową, nie ma strachu :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie poradziła, zdolna pociecha Ci rośnie. Ładny woreczek i jaki przydatny.
OdpowiedzUsuńpamiętam jak moja ukochana ciocia pozwoliła mi po raz pierwszy zasiąść przy maszynie elektrycznej (zamierzchłe to czasy ;)) cóż to była za radość!!! już wtedy wiedziałam, że to niezwykłe, że z małej łatki materiału można stworzyć coś fajnego i niepowtarzalnego, ogranicza nas w tym tylko wyobraźnia
OdpowiedzUsuńlen, koronka, kawałek sznurka - wszystko co lubię przeogromnie - efekt pracy córki - bardzo na tak - zdolna z niej osóbka, serdecznie pozdrawiam i życzę jeszcze wielu takich fajnych szyciowych zabaw
Pierwsze koty za płoty :) Rośnie Ci wspólniczka krawieckich przygód. Woreczek bardzo ładny. Myślę, że na jednym się nie skończy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie - czym nabijasz te kółeczka? Takie one ładne... Kupiłam ja raz w Lidlu takie ustrojstwo i jest do niczego. Gniecie tylko ten metal i wygląda jak rozdeptana puszka po piwie :/
OdpowiedzUsuńA Majex zuch dziewczę, zdolna bestyja po mamusi :}
Właśnie tym ustrojstwem z Lidla :) Początkowo też mi się to rozchodziło, aż wpadłam na to, żeby spróbować do góry nogami. W sensie, że drugą stroną. I jest lux! Spróbuj, musi się udać :P
Usuńsuper blog)))fajne idee)))
OdpowiedzUsuńhttp://bastonidifashion.blogspot.it/2014/10/gonna-in-chiffon.html
Bardzo zdolne dziewczę,może wyrośnie na projektantkę,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle fajnie!!! Katya, ja się zastanawiałam, gdzie ty zniknęłam (ze swojego bloga) a ty tutaj! :) Mam, cholerka, refleks :/ :P
OdpowiedzUsuńFajna rzecz. I pasuje kolor do rodzaju materiału :-p
OdpowiedzUsuń